Czy instrumenty pochodne są Twoim zdaniem dla każdego inwestora? Czy tylko dla najlepszych i najbardziej doświadczonych?

To kolejne pytanie na które nie jestem w stanie udzielić prostej odpowiedzi typu tak lub nie. Z jednej strony są ekstremalnie proste zastosowania dla pochodnych – weźmy np. opcyjną strategię „cash covered put”, która w uproszczeniu sprowadza się do tego, że inwestor chcący kupić akcje, zamiast składać zlecenie oczekujące, wystawia opcję put, dzięki czemu z góry dostaje pieniądze za ten sam efekt, jaki uzyskałby składając wspomniane wcześniej zlecenie oczekujące.

ZOBACZ: W co zainwestować milion złotych

Zrozumienie istoty cash covered puta zajmuje w najgorszym razie 10 min i z pewnością jest to strategia, która będzie odpowiednia dla początkujących.

Z drugiej strony mamy znacznie bardziej skomplikowane instrumenty/strategie, jak chociażby arbitraż, których zrozumienie i poprawne zastosowanie jest znacznie bardziej skomplikowane. Na pewno zalecałbym każdemu ostrożność i dogłębne zapoznanie się z instrumentem, jakim obraca, ale to się tyczy zarówno tych, którzy inwestują w akcje, jak i tych którzy wykorzystują instrumenty pochodne.

Oczywiście zastosowanie pochodnych w czystej spekulacji do pewnego stopnia zwalnia nas z konieczności nabywania jakiejś niesamowitej wiedzy o danym instrumencie i wystarczają najprostsze dane. Wydaje mi się, że takie podejście stosuje większość osób grających np. na kontraktach na WIG20.

Przypuszczam, że wielu z tych inwestorów, którzy osiągają dobre wyniki dzięki swoim systemom opartym na AT, nie byłoby w stanie poprawnie wycenić kontraktu. Jeżeli tylko ich portfel świadczy o sukcesie takiego podejścia, to ja nie widzę w tym nic złego.